Polska > Książki > TY > 2.66  System TeTa

UNIESIENIE

Już Abraham Maslow zauważył u ludzi samorealizujących się stany ekstazy, olśnienia, fascynacji i uniesienia, które nazywał doznaniami szczytowymi lub mistycznymi (Samorealizacja). Psychologowie coraz wyraźniej dostrzegają i poddają konkretnym badaniom zjawisko uniesienia ("flow"). Okazuje się, że może ono wystąpić u każdego człowieka i jest to stan świadomości, w którym doświadcza się - ni mniej ni więcej - tylko tego, co potocznie nazywamy szczęściem.

Podobnie, jak odkrycie bakterii i wirusów jako czynników powodujących choroby, zasadniczo zmieniło jakość życia ludzkiego, zrozumienie i kontrolowanie stanu uniesienia, może mieć rewolucyjny wpływ na życie człowieka. Ludzie, którzy pierwsi zaczną świadomie stosować inżynierię szczęścia, mają olbrzymią przewagę w osiąganiu sukcesu: miłosnego, rodzinnego, zawodowego, finansowego i wszystkich innych możliwych rodzajów sukcesu - nad tymi, którzy "mają oczy, a nie widzą". Jeszcze raz potwierdzi się biblijna zasada, że "ci co mają, będzie im dane, a ci, co nie mają, nawet to, co mają, będzie im zabrane".

Z pewnością są tacy, którzy już dzisiaj (mniej lub bardziej intuicyjnie, albo po kursach Drogi do sukcesu) stosują inżynierię szczęścia, mimo że dziedzina ta nie jest jeszcze do końca zbadana, a nazwę sam właśnie przed chwilą wymyśliłem (przysięgam, że nie piłem, a uniesienie, jakiego w tej chwili doznaję, jest całkowicie naturalne). W tym miejscu składam Ci, Czytelniku, specjalne gratulacje za znalezienie się w awangardzie ludzi, którzy wzięli swoje życie w swoje ręce i zainteresowali się, jak można być świadomie szczęśliwym. Brawo!

TY to masz i rozwijaj!

A teraz, konkretnie, co to jest uniesienie. Zjawisko to zaczęto badać najpierw w czasie różnych gier, występów artystycznych i rytuałów religijnych. Kiedy jednak okazało się, że narciarze i żeglarze przeżywają zadziwiająco podobne uniesienia do chirurga prowadzącego operację, nie mówiąc już o programistach komputerów, których świt zastaje nad klawiaturą, stwierdzono, że czas to zjawisko uogólnić. Jak twierdzi Mihaly Csikszentmihalyi, profesor psychologii z Uniwersytetu w Chicago, w swojej pasjonującej książce Rozwijające się ja: psychologia trzeciego milenium (The Evolving Self: a Psychology for the Third Millenium), każda działalność człowieka może wytwarzać przeżycie uniesienia, jeśli spełnione są następujęce warunki:

  1. Wyraźny cel, reguły gry i ocena. Konieczny jest wyraźny i konkretny cel, jasne reguły gry i jednoznaczna ocena działania. Większość gier, występów artystycznych i rytuałów religijnych spełnia ten warunek bardzo wyraźnie. Uczestnicy wiedzą, na ogół natychmiast, jak im idzie (stan meczu, brawa publiczności, podniosła atmosfera). Jeśli w pracy lub w szkole, ludzie nie wiedzą dokładnie w jakim celu coś robią, a na dodatek ocena ich działania jest subiektywna, powoduje to frustrację i nie motywuje do działania - czyli efekt przeciwny do uniesienia.

    Szycie, hobby mojej żony, może być źródłem uniesienia, jest bowiem wyraźnym celem i dostarcza obiektywnej oceny w postaci uszytej sukienki, która dobrze leży (lub nie). Jak wiele zadowolenia znajduje Teresa w szyciu, zdałem sobie sprawę, kiedy, mając już syna, realizowaliśmy (że się tak wyrażę) projekt posiadania córki. Chwilami wydawało mi się, że największą w tym wszystkim przyjemność sprawiało jej opowiadanie o sukienkach, które będzie dla tej córki szyła. Stało się, jak planowaliśmy, urodziła się córka, dla której Teresa do tej pory stale coś szyje (i... więcej dzieci nie mamy).

    Przypuszczam, że jedną z przyczyn mojej fascynacji programowaniem komputerów była szybka i obiektywna ocena tego co robiłem: dobrze napisany program był dla mnie najlepszą nagrodą i motywacją działania. Nie potrzebowałem żadnej subiektywnej oceny innych ludzi, jak tego wymagała większość przedmiotów na studiach. Wyraźny cel i ustalone reguły gry są również niewątpliwymi walorami programowania komputerów.

    Zjawisko uniesienia może być doświadczane w czasie realizowania jakiegokolwiek celu, który nie musi mieć żadnych innych wartości praktycznych. Większość gier komputerowych w minimalnym stopniu rozwija jakiekolwiek zdolności, a ci co próbowali, wiedzą, jak trudno się oderwać, kiedy wierzymy, że następnym razem osiągniemy lepszy wynik. Wspinaczka wysokogórska to doskonały przykład działania mającego na celu wyłącznie doznanie uniesienia (i to na dużą skalę): jest wyraźny cel i ocena w postaci zdobycia szczytu.

    Tendencja do stawiania sobie i osiągania nowych celów, które nawet nie muszą mieć żadnego praktycznego zastosowania, wydaje się być ludziom genetycznie zapisana. Dzięki tej naszej właściwości możliwy jest postęp cywilizacji i coraz lepsze poznanie świata.

  2. Wysokie wymagania i odpowiednie zdolności. Okazja do zademonstrowania posiadanych umiejętności. Im wyższe wymagania i trudności - tym lepiej, pod warunkiem, że towarzyszy im przekonanie o możliwości wykonania zadania. Cel musi być osiągalny, chociaż może (a nawet powinien) powodować duży wysiłek. Zdobywanie szczytu górskiego, trudna operacja wykonywana przez chirurga, wykonanie koncertu muzycznego, napisanie książki.

    W celu podniesienia wymagań (wyższy szczyt, trudniejszy utwór muzyczny) należy podnieść swoje możliwości, a jedyną drogą jest praca nad sobą, często przez wiele lat. Za każdym pianistą kryją się lata praktyki i wielogodzinnych ćwiczeń. Dążność do doskonalenia jest genetycznie zapisaną właściwością ludzkiej natury, dzięki której możliwy jest postęp. To stałe podnoszenie poprzeczki widoczne jest na olimpiadach i w innych zawodach sportowych. Może ono też przybierać formy groteskowe. Nie pamiętam nazwy filmu, ani o czym był, ale ta scena utkwiła mi głęboko w pamięci: dwóch żonglerów, którzy na podwórku żonglują nieprawdopodobną ilością piłek i ktoś mówi "oni tak już od lat ćwiczą". Księga Rekordów Guinnessa jest żywym przykładem, do czego nas może doprowadzić "gen coraz wyższych wymagań". Miałbym ochotę (i zdolności też mam) pobić rekord trwania pocałunku, gdyby nie to, że musiałoby to zająć kilka dni. Chociaż może...

    Jedną z rzeczy, która uderzyła mnie w Kanadzie jest szacunek, powiem nawet, kult "wyzwania". Zjawisko tak obce naszej kulturze, że nie znajduję dobrego odpowiednika słowa "challenge" w języku polskim. Pracodawcy poszukują tutaj ludzi, którzy lubią "challenge", a nie - zadowolonych z siebie "fachowców", którzy potrafią tylko to, co potrafią i są tym znudzeni. Życie pełne jest "wyzwań" - nowych sytuacji, na które trzeba być przygotowanym. Pracownicy, którzy chcą pokonywać nowe trudności, chętniej też uczą się nowych rzeczy, co powoduje, że lepiej pokonują trudności itd. "Podnoszenie poprzeczki" jest w pracy traktowane, jako coś zupełnie oczywistego i nawet przyjemnego. Z polskimi tradycjami ciągle jeszcze kojarzy mi się powiedzenie "Czy się stoi, czy się leży..." albo dowcip "Co robi Polak, kiedy ogarnia go ochota do pracy? - kładzie się i czeka, aż mu przejdzie".

  3. Poczucie mocy. Głównie dzięki swoim wysokim kwalifikacjom, osoba w stanie uniesienia ma poczucie wielkiej wewnętrznej mocy i panowania nad sytuacją. Jest to tak różne od codziennych wydarzeń, gdzie zmagamy się z tłokiem w tramwaju, złośliwym szefem i innymi przeciwnościami losu, które często wytwarzają w nas poczucie bezsilności. W stanie uniesienia wiem, że potrafię i mimo znacznego wysiłku fizycznego lub umysłowego, którego ten stan wymaga, odczuwam wspaniałą władzę nad sobą i światem. Doskonały tancerz może mieć ochotę "objąć cały świat w uścisku", szachista "ma cały świat przed sobą na szachownicy", a Konrad z "Dziadów" powie:
    Nazywam się Milijon - bo za milijony
    Kocham i cierpię katusze.
  4. Utożsamienie z dziełem. Pełne zaangażowanie. Osoba w stanie uniesienia jest całkowicie oddana działaniu, w którym uczestniczy. Jest "zjednoczona" z tym co robi. Pianista czuje się w takim stanie ekstazy, jakby w ogóle nie istniał, jakby muzyka płynęła sama, a on był jej częścią. A nasz Konrad powie:
    Teraz duszą jam w moję ojczyznę wcielony;
    Ciałem połknąłem jej duszę,
    Ja i ojczyzna to jedno.
    Osoby, które mówią:
    "nie chcę, ale muszę"
    automatycznie zamykają przed
    sobą możliwość przeżycia
    stanu uniesienia.

  5. Odizolowanie. Odcięcie od otoczenia. Ucieczka od innych problemów. Przeżycie uniesienia powoduje, że znikają troski i zmartwienia dnia codziennego. Liczy się tylko chwila obecna. Powstaje, jak gdyby, sztuczny świat, w którym działam i do którego uciekam na czas uniesienia, aby w nim, w stu procentach oddać się sprawie. Mogę nie słyszeć, co się wokół mnie dzieje i nie zwracam uwagi na rzeczy mniej ważne. Może to być jednocześnie przyjemna ucieczka od problemów i chaosu codziennego życia.

    Przypomnę przykład Mozarta z filmu "Amadeusz", o którym pisałem w "JA". Kłótnia między żoną i ojcem, atmosfera rozgrzana do czerwoności, a Mozartowi "w głowie gra", więc ich zostawia, idzie komponować i jest w stanie całkowicie odizolować się od tych awanturników (za co mu bardzo dziękuję).

    Z umiejętnością odizolowania związane są dwie następne cechy stanu uniesienia: utrata samo-świadomości i poczucia czasu.

  6. Utrata samo-świadomości. Znów termin dość obcy naszej kulturze i trudno go jednym słowem opisać. Jesteśmy przyzwyczajeni do stałego kontrolowania się i "noszenia maski", nawet czasem dla ludzi nam najbliższych. W codziennym życiu często myślimy, jak wyglądamy, jak jesteśmy odbierani, lubiani, itp. Tracimy na to sporą część energi i bywa, że jesteśmy sparaliżowani zastanawianiem się "co sobie o nas pomyślą", zamiast zająć się tym, co robimy.

    Osoba w stanie uniesienia jest tak pochłonięta swoim działaniem, że nie może tracić energii na zastanawianie się nad takimi drobiazgami. Co inni o tobie myślą, to nie twój interes - to tytuł jednej z dość popularnych w Kanadzie książek samodoskonalących.

    Utrata samo-świadomości może być nawet odbierana przez otoczenie jako pewne roztargnienie, charakterystyczne dla ludzi samorealizujących się ( Samorealizacja). W stanie uniesienia znika przejmowanie się reakcją otoczenia. Nic dziwnego, że Archimedes mógł wyskoczyć z wanny nagi!

  7. Zanik poczucia czasu. Na pewno nie przeżywają uniesienia ludzie, którzy nie cierpią swojej pracy i co jakiś czas z utęsknieniem patrzą na zegarek. Jeśli w pracy zdarza Ci się ze zdziwieniem stwierdzić, że to już pora iść do domu - to dobry znak. W stanie uniesienia czas, jak gdyby nie istnieje. Wielcy ludzie, szczególnie artyści, znani są z tego, że potrafią godzinami nie odrywać się od swojej pracy.

    Coraz częściej słychać głosy, że narzucony zewnętrznie rytm czasowy nie sprzyja działalności twórczej: dzwonki w szkole, praca w określonych godzinach. Nawet uczniowie zaczynają narzekać, że dzwonki przeszkadzają im w czasie ciekawego eksperymentu lub innej pracy, w którą się zaangażowali (coś mi się wydaje, że chodziłem do trochę innej szkoły, bo wspominam dzwonek, jako długo oczekiwane wybawienie). Stany uniesienia rzadko też zdarzają się w pracy "od siódmej do trzeciej".

    Właśnie, skoro mowa o czasie... Oczom nie wierzę, ale widzę, że jest trzecia nad ranem. Idę spać, tym bardziej, że Teresa akurat skończyła kolejną sukienkę i przyszła na górę.

  8. Działanie dla samej przyjemności działania. Znane jest powiedzenie, że ludzie wspinają się na szczyty górskie tylko "dlatego, że one istnieją". Uniesienie jest źródłem takiej przyjemności, że człowiek chce powtarzać działanie, które je powoduje, dla samej przyjemności przeżycia tego po raz kolejny. Motywacją jest sama przyjemność działania, a nie oczekiwanie jakiejkolwiek nagrody. Wspinaczka wysokogórska, gra w szachy, rozwiązywanie zagadek matematycznych, żeglowanie - mogą być przykładami takich działań.

    Polskie radio "NOFA" w Vancouver właśnie nadało wywiad z Justyną Maj, piętnastoletnią pianistką, która zaczęła grać na pianinie mając osiem lat i ma już za sobą wiele nagród w konkursach. Zapytana, jak to się stało, że wybierała pracę przy fortepianie zamiast zabawy z rówieśnikami, odpowiedziała:

    Dla mnie wielogodzinne ćwiczenia nie były nigdy nudne i męczące. Zawsze to sprawiało mi przyjemność. Jest to, jak czytanie ciekawych książek...

    Warto zauważyć, że fakt robienia czegoś dla samej przyjemności robienia, nie oznacza, że nikt nie ma z tego żadnego pożytku. Przeciwnie, wiele odkryć naukowych robionych było w atmosferze "sztuki dla sztuki", a później dopiero okazywało się, jak wiele ludzkość na tym zyskała. Świadczą o tym liczne nagrody Nobla przyznane ludziom, którzy twierdzili, że "była to taka wspaniała zbawa".

    Niestety, istnieje też możliwość odwrotna. Zgodnie z powyższymi warunkami, gestapowiec strzelający do "leniwych" więźniów lub rzezimieszek rabujący przechodniów na ulicy - także mogą w swoim działaniu doznawać uniesienia. Mihaly Csikszentmihaly pisze:

    Najbardziej przerażające wizje naszej ewentualnej przyszłości, jak w filmie Mechaniczna pomarańcza, pokazują społeczeństwa, w których jedyna radość w życiu pochodzi z wandalizmu, obsesyjnego seksu i agresji. Niestety takiego scenariusza naszej przyszłości nie możemy wykluczyć; kiedy ludzie nie potrafią znaleźć ciekawszych ewentualności, mają tendencję do poniżania się wyborem prostych i brutalnych rozwiązań.

    Najlepszą metodą przeciwstawienia się brutalności, okrucieństwu i chamstwu jest świadome szerzenie wiedzy o naszym JA i o inżynierii szczęścia, tak aby każdy był w stanie wypracować własne metody odnajdywania stanów uniesienia, które są jednocześnie społecznie użyteczne. Im skuteczniej potrafimy dbać o swoje szczęście na co dzień, tym lepsze będzie społeczeństwo, w którym żyjemy.

Mihaly Csikszentmihalyi opisuje badania stanu uniesienia, wykonane na przeciętnych ludziach. Jego badani zaopatrzeni byli w urządzenia elektroniczne, które w nieoczekiwanych momentach wysyłały sygnał dźwiękowy (około pięćdziesiąt takich sygnałów w ciągu tygodnia). Badany miał za zadanie zapisać w tym momencie dwie liczby. Obie były jego (oczywiście subiektywnymi) ocenami na skali od 0 do 10 dotyczącymi aktualnie wykonywanej pracy lub czynności. Pierwsza dotyczyła "challenge", czyli "wyzwania" stwarzanego przez tę czynność (jak bardzo interesująca, ważna, odpowiedzialna, trudna lub ryzykowna jest ta czynność). Druga - dotyczyła umiejętności wykonania tego zadania (tak, jak je sam badany oceniał). Na koniec tygodnia każdemu z badanych wyliczano średnią obu ocen i każdą z zanotowanych sytuacji klasyfikowano, jako jeden z czterech stanów: apatii, nudy, lęku lub uniesienia.

Zgodnie z tą metodą, apatia ma miejsce, kiedy obie oceny są poniżej średniej (mało "wyzywająca" praca i niewielkie zdolności potrzebne do jej wykonania). Nuda dotyczy również mało wyzywającej pracy, ale przy dużych zdolnościach wykonującego ją człowieka (zdolności ocenione powyżej średniej). Lęk ma miejsce, kiedy odwrotnie: wymagania są powyżej średniej, a zdolności poniżej. Kiedy obie oceny są powyżej średniej, czyli badany robił coś "wyzywającego", w poczuciu wysokich kwalifikacji, mamy do czynienia ze stanem uniesienia. Statystycznie wydawałoby się, że każdy ze stanów powinien wystąpić około 25% razy. W rzeczywistości okazało się, że u niektórych badanych stan uniesienia (kiedy zarówno wyzwanie, jak i kwalifikacje były oceniane powyżej średniej) wystąpił tylko 5% razy, a u niektórych aż 60% razy.

Używając tej metody odkryto zadziwiający fakt, że przeciętny, pracujący Amerykanin doświadcza

trzy razy częściej uniesienia w pracy niż w domu.

Niechęć do pracy jest tak głęboko zakorzeniona, że ludzie z reguły wolą czas wolny niż pracę, mimo, że w czasie wolnym występuje najwięcej depresji i nudy. Jest to jedna z najbardziej intrygujących zagadek wynikających z tych badań: dlaczego ludzie spędzają tak wiele czasu na biernym wypoczynku, który daje im bardzo mało zadowolenia. Na przykład, oglądanie telewizji jest (z punktu widzenia ilości zaangażowanego czasu) najpopularniejszą rozrywką w dzisiejszych czasach.

Wydaje się, że są dwa powody tego, że ludzie raczej wolą robić coś, co im nie daje zadowolenia, zamiast poświęcić się bardziej ambitnym zadaniom. Przykład oglądania telewizji dobrze to ilustruje. Po pierwsze: sprawa energii. Praca wymaga z reguły dużego nakładu energii, czego odruchowo staramy się unikać.

Jak pisze Mihaly Csikszentmihalyi:

Oglądanie telewizji daje niewiele zadowolenia, ale również wymaga bardzo mało wysiłku. Gra na pianinie, albo wycieczka rowerowa, dają o wiele więcej zadowolenia, ale wymagają zużycia większej ilości energii psychicznej i fizycznej. Oszczędzamy więc trochę energii oglądając telewizję, ale pozbawiamy się możliwości przeżycia stanu uniesienia, a co za tym idzie własnego rozwoju.

Druga przyczyna tkwi w systemie edukacji. Dzieci rodzą się z naturalną zdolnością doświadczania stanu uniesienia, która jest im stopniowo "wybijana z głowy".

Znając niewielu dorosłych, którzy mogą służyć za wzór odnajdywania radości w złożonych działaniach, mając mało zachęty do interesowania się skomplikowanymi sprawami dla samej przyjemności ich rozwiązywania, kiedy środowisko jest zbyt nudne lub zbyt niebezpieczne, aby eksperymentować i uczyć się, wiele dzieci stopniowo traci zdolność znajdywania uniesienia we wszystkim co robią. Nauczywszy się, że nuda i zmartwienia są normą w rodzinie, w szkole i w otoczeniu, dzieci wyzbywają się ciekawości, zainteresowania, chęci odkrywania nowych możliwości i przyzwyczajają się do biernych rozrywek.

Tak, jak można zniechęcać do poszukiwania uniesienia, można również uczyć i świadomie rozwijać w sobie (i w innych) zdolności poszukiwania i przeżywania uniesienia. Wymaga to wysiłku, ale zalety są oczywiste. Nawyk poszukiwania stanu uniesienia prowadzi do rozwijania zdolności twórczych, dla których właściwym klimatem jest robienie czegoś dla samej przyjemności robienia.

Stwierdzono, że doznania uniesienia znacznie podnoszą wyniki w nauce (także u dorosłych) i w pracy. Atmosfera uniesienia jest również doskonałą pożywką dla rozwijania talentów. Praktykowanie stanów uniesienia podnosi poczucie własnej wartości i możliwości osiągania sukcesów, zmniejsza się ilość stresu i problemów w pracy i w domu. Stany uniesienia używane są coraz częściej w leczeniu i psychoterapii.

Do rozważań na temat uniesienia chcę dodać spostrzeżenie, że w naszym JA mamy zakodowane piękne zasady moralne, które są niezależne od jakiejkolwiek religii czy systemu społecznego. Jedyny problem polega na tym, że są one często przytłoczone "zdobyczami" kulturowymi, religijnymi i politycznymi. Dlatego często trudno je w sobie odnaleźć.

W języku nakazowo-zakazowym można te genetycznie zakodowane zasady ująć następująco:

Nie wolno nam robić rzeczy, których nie lubimy.

Każdy z nas ma możliwości i obowiązek robienia rzeczy, które przynoszą mu satysfakcję. Nie musi się to odbywać kosztem innych, a wręcz przeciwnie (jeśli tylko innym przyznajemy te same prawa). Każdy ma nie tylko prawo, ale i obowiązek być szczęśliwym!

Program Klubu Ludzi Sukcesu zaprojektowany jest tak, aby na każdym stopniu rozwoju osobowego dostarczał niezbędnego "wyzwania" (Stopnie Wtajemniczenia). Najbardziej zakorzenionym lękiem i hamulcem rozwoju osobowości człowieka jest lęk przed publicznym występowaniem, który w Klubie pokonywany jest od samego początku. Przekroczenie bariery lęku przed publicznym występowaniem otwiera nowe i wspaniałe możliwości przed członkiem Klubu, jednocześnie w znacznym stopniu podnosząc poczucie własnej wartości tej osoby. Dlatego Mistrz Wymowy jest pierwszym Stopniem Wtajemniczenia. Dopiero w następnych Stopniach więcej uwagi poświęca się umiejętnościom organizacyjnym, przywódczym, pracy nad osobowością, a także rozwijaniu własnych możliwości.

Chcę tutaj podkreślić, że Klub Ludzi Sukcesu to miejsce skupiające osoby, które chcą sobie stawiać nowe i ambitne zadania w życiu. Zmienianie świata, w którym żyją, jest jednym z nich. Działalność w Klubie nie powinna ograniczać się do nauczenia się płynnej wymowy i technik wspaniałego mówienia o niczym. Ważne, żeby nie ulegać uczuciu "siadania na laurach", w które łatwo wpaść po kilku miesiącach w Klubie, kiedy zaczyna się zauważać, jak bardzo "lepszym" się jest od nowych członków. Zawsze można "podnosić poprzeczkę", czyli "wyzwanie" niezbędne w osiąganiu stanu uniesienia. Można to robić, na przykład, przez organizowanie nowych Klubów lub organizowanie spotkań motywujących dla ludzi zagubionych w poczuciu beznadziejności. Każde działanie umożliwiające ludziom wydobywanie ich zdolności jest tutaj bardzo na miejscu. Dopóki świat nie jest w stu procentach taki, jaki chcesz, żeby był (np. ludzie jeszcze ciągle umierają z głodu i zabijają się bez sensu) masz duże pole do popisu w Klubie!

"Wyzwań" w Stopniach Wtajemniczenia - razem 101 zadań dla siedmiu stopni Mistrzów - powinno starczyć na jakiś czas...


TeTa > Polska > Książki > TY > 2.66  © Tadeusz Niwiński, Canada, 2003-11-06