Ludzie samorealizujący się nie są aniołami. Rozwijają się i doskonalą, ale mają swoje słabości. Są wielcy i tworzą wspaniałe dzieła, ale mogą bywać nudni, samolubni, niecierpliwi, zazdrośni, skłonni do depresji. Są ludźmi, a ich słabości mogą być bardziej widoczne niż u przeciętnych ludzi, gdyż nie są specjalnie ukrywane.
Człowiek "przeciętny", jeśli jego podstawowe potrzeby nie są zaspokojone, odbiera świat jako miejsce zagrożenia, dżunglę, w której jest zdominowany przez jednych (których się boi) i dominuje innych (którzy się go boją). Człowiek samorealizujący się traktuje świat jako miejsce, gdzie przeżywa się ciekawą przygodę, miejsce, gdzie można być sobą. Samorealizacja jest urzeczywistnieniem swojego prawdziwego JA, które nie potrzebuje żadnej maski. To właśnie ta niepowtarzalna indywidualność jest największą wartością samorealizacji. Nie ma dwóch jednakowych Mozartów, jedna była Maria Skłodowska-Curie. Maslow pisze:
nasi badani mieli wiele wspólnego, a jednak jednocześnie byli bardziej zindywidualizowani, bardziej byli nieomylnie sobą, łatwiej pozwalali się odróżniać, niż mogłoby to być w przypadku jakiejkolwiek przeciętnej grupy kontrolnej. Inaczej mówiąc, są oni jednocześnie bardzo podobni i jednocześnie bardzo niepodobni do siebie. Są bardziej zindywidualizowani niż członkowie dowolnej, kiedykolwiek opisanej grupy, a jednak są także lepiej uspołecznieni i bardziej zidentyfikowani z ludzkością niż jakakolwiek opisana dotąd grupa. Są bliżsi z a r ó w n o swojemu gatunkowi, jak i swojej niepowtarzalnej indywidualności.
Nie jest to jedyna pozorna sprzeczność związana z samorealizacją. Dla ludzi samorealizujących się skrajności i przeciwieństwa nie są problemem. Dla ludzi "przeciętnych" różnice są często przyczyną lęku, wrogości, agresji i zazdrości. Ludzie samorealizujący się potrafią cieszyć się różnicami zamiast się ich bać. Dotyczy to relacji nauczycieluczeń, pracodawcapracownik, a także sytuacji w małżeństwach i rodzinach, relacji między płciami, stosunku do nagości własnego ciała oraz jego funkcjonowania, a nawet postaw wobec śmierci. Maslow
przypuszcza w tym kontekście, że "wiele z tego, co uchodzi za moralność, etykę i wartości, może być po prostu produktami ubocznymi szerzącej się psychopatologii przeciętności".
Dla ludzi samorealizujących się znika przeciwstawianie serca i głowy, rozumu i instynktu, poznania i woli, pragnienia i rozsądku, wiary i niewiary, gdyż stają się one aspektami tego samego. Trójca Święta, jak zauważył Stanisław Lem, to
przecież Energia, Materia i Informacja. Maslow parafrazuje powiedzenie św. Augustyna "kochaj i rób, co chcesz" jako "bądź zdrowy, a wtedy możesz zaufać swoim impulsom". Zanika sprzeczność między samolubstwem i altruizmem, gdyż w zasadzie każde działanie człowieka samorealizującego się jest zarazem samolubne i altruistyczne:
Nasi badani są jednocześnie bardzo uduchowieni i bardzo pogańscy i zmysłowi, aż do tego stopnia, że seksualizm staje się d r o g ą do tego, co duchowe i "religijne". Obowiązek nie może być przeciwstawiany przyjemności ani praca zabawie, kiedy obowiązek j e s t przyjemnością, praca j e s t zabawą, a osoba wypełniająca swój obowiązek i postępująca cnotliwie, tym samym poszukuje swojej przyjemności i jest szczęśliwa.
W wielu kulturach, tradycjach i religiach występuje to połączenie przeciwieństw w całość, która jest jednością. Świat jest często interpretowany jako zmaganie się dwóch sił. W tai-chi jedność polega na połączeniu energii jin i jang. W tym świetle nawet na centaury i syreny możemy spojrzeć nowym okiem.
|