Polska > Kluby > Historia > Warszawa > Biuletyn > 5.2.2 | System TeTa |
Monika Zubrzycka-Nowak |
Trafiłam do Klubu z rozpędu, po kursach Tadzia Niwińskiego, mając nadzieję, że nadal ktoś będzie mi mówił, jak mam żyć i wprowadzi zmiany w moje życie. Bardzo prędko zorientowałam się, że Klub służy nam tylko wtedy, gdy jesteśmy jego współtwórcami. Dzięki wierze pokładanej we mnie przez I prezydenta KLS-u - Marka Rożalskiego i gorącemu wsparciu członków Klubu "przełamałam lody" i zaczęłam wygłaszać mowy, pełnić funkcje, wspierać innych.
Zostałam wybrana Prezydentem KLS-u na następną kadencję. Był to czas dużej odpowiedzialności, stresu i rozwoju. Wprowadziłam nieco odmienne spotkania odbywające się raz w miesiącu - tzw. spotkania tematyczne. Wszyscy uczestnicy Klubu byli żywotnie zainteresowani samorozwojem. W 5-minutowych mowach trudno było wyczerpać jakikolwiek temat. Spotkania tematyczne miały tę niedogodność ominąć - mowy były dłuższe, wiele osób wypowiadało się, patrząc na zagadnienie z różnych punktów widzenia, potem była dyskusja. Spotkania te cieszyły się największą sympatią KLS-ian i dużą frekwencją. Natomiast wieczną bolączką "zarządzania" Klubem była niechęć licznych klubowiczów do współtworzenia życia w Klubie, do brania współodpowiedzialności za rozwój Klubu i siebie. Ludzie przychodzili "naładować" swoje akumulatory, aby przeżyć kilka dobrych chwil i zyskać energię na kilka dni. Wszyscy ciągnęli ku tematom, mowom, zajęciom skierowanym na rozwój duchowy, którego nie łączyli z rozwojem "przyziemnym" - biznesowym, co powodowało rozmijanie się z celami stawianymi Klubowi w założeniu przez jego twórcę - Tadzia. Po półrocznej kadencji w roli prezydenta KLS-u i dwuletnim okresie działania w Klubie stałam się innym człowiekiem. Trema przed wystąpieniami nie zniknęła, ale przestała być hamulcem i destruktorem. Nauczyłam się widzieć pozytywy tam, gdzie wcześniej umiałam dostrzec tylko elementy godne krytyki. Polubiłam siebie, ludzi, nowe zadania. Nawet godzę się już na to, by inni mnie krytykowali, pod warunkiem, że robią to dla mojego dobra. Wszystkim klubowiczom z serca życzę, aby zdecydowali się pełnić wszystkie funkcje w Klubie, bo dopiero wtedy mają szansę na wzięcie z Klubu maksimum i również danie Klubowi maksimum. Monika Biuletyn KLS Warszawa, 24 maja 1999. |
TeTa > Polska > Kluby > Historia > Warszawa > Biuletyn > 5.2.2 | © Tadeusz Niwiński, Canada, 2004-05-25 |