Polska > Kluby > Łódź > Warych  System TeTa
Piotr Warych - Wykład nt. KLS - styczeń 2003

Dzień dobry. Witam gorąco wszystkich przybyłych.

Bardzo się cieszę, że przyszliście. Postaram się, żeby mój mini-wykład był jak najbardziej przystępny i ciekawy.

Ja nazywam się Piotrek Warych. Z wykształcenia jestem socjologiem. Chcę Wam dzisiaj opowiedzieć o Klubie Ludzi Sukcesu.

Chcę powiedzieć jak się to wszystko zaczęło, jak trafiłem do takiego Klubu, czego się w nim nauczyłem, co pokonałem w sobie i powiem o tym co można osiągnąć przychodząc do takiego Klubu.

Słuchajcie.

Często jest tak, że chcemy przezwyciężyć lęk przed mówieniem, pokonać nieśmiałość czy sprawdzić się, czy jesteśmy w czymś dobrzy, czy też należy sobie z tym dać spokój i poszukać czegoś innego. Ale nie ma gdzie i jak tego sprawdzić, przećwiczyć i potrenować. Nie ma nam kto powiedzieć, co należy poprawić, a co jest naszą mocną stroną.

Istnieje w Łodzi miejsce gdzie co tydzień spotyka się grupa ludzi, która...

Opowiem jak było ze mną.

Jeszcze rok temu bałem się mówić stojąc przed grupą osób. Przerażała mnie sama myśl, że mógłbym to robić. Że na forum publicznym mogę wygłaszać swoje teksty i przemyślenia. Nigdy bym nie przypuszczał, że po pół roku będę w stanie swobodnie mówić do dwudziestu, trzydziestu osób. Że dowiem się, co tak naprawdę chcę w życiu robić. A później będę to realizował. Potwierdziło się przy okazji to, jak ważna jest we wszystkim konsekwencja. A zwłaszcza gdy wyznaczamy sobie jakiś cel i chcemy go osiągnąć.


DLACZEGO PRZYCHODZĘ do klubu?

Kiedyś w Klubie Ludzi Sukcesu padła propozycja, żebyśmy wypowiedzieli się dlaczego przychodzimy do tego Klubu. Pomyślałem, że to wspaniały temat na małe przemówienie i na odpowiedzenie sobie na pytanie - dlaczego tu przychodzę. Także dzisiaj chcę powiedzieć Wam dlaczego przychodzę na spotkania Klubu i robię to systematycznie od prawie roku. Spotkania są co tydzień.

Czegoś takiego, jak Klub Ludzi Sukcesu szukałem podświadomie od dawna. Pamiętam jak kiedyś, kilka lat temu, znajomy zaprosił mnie na zjazd Amwaya - to co pamiętam, to to, że znalazłem się w dużej hali wypełnionej po brzegi ludźmi. Pamiętam kawałek Queen "We are the champions". Oczekiwanie na mistrza ceremoni, oklaski, potrząsanie grzechotkami, trąbki. Potem przemówienia tych, co trzymają świat w garści.

I pomyślałem wtedy, jaka to szkoda, że to wszystko, całe to przedstawienie, cała ta organizacja nie służy innemu celowi. Nie służy samorozwojowi właśnie i motywacji, ale nie do sprzedawania, tylko motywacji do stawiania celów i ich realizacji, do pokonywania przeszkód i niemożności. Przezwyciężania własnych słabości.

To było sześć lat temu, ale zapamiętałem sobie wtedy jak grupa, jak wspólnota może motywować. I jak może uzależnić. Pozytywnie oczywiście.

Przychodzę do Klubu dlatego, że od kiedy pamiętam miałem problem z precyzyjnym wysławianiem się. Problem z dobieraniem właściwych słów. Lęk przed mówieniem do grupy, lęk przed zabieraniem głosu. Zawsze towarzyszyła mi obawa, że zaraz wyrwą do tablicy, a ja tylko się ośmieszę, bo nie będę umiał się wysłowić. Bo zje mnie trema.

Najlepsze przemowy, te najbardziej udane, wygłaszałem sam do siebie, najczęściej po wypiciu kawy. Wtedy mózg lepiej pracuje. Na studiach byłem zawsze o krok od oblania ustnego egzaminu i tylko szczęściem chyba i wspaniałomyślności moich profesorów zawdzięczam to, że skończyłem socjologię względnie bezstresowo. Pamiętam cały czas jak robiłem się drewniany właśnie z lęku. Trema niszczyła mnie za każdym razem kiedy miałem ustny egzamin.

Ale było i jest we mnie marzenie i cel jednocześnie i potrzeba żeby mówić coraz więcej, wysławiać się precyzyjnie, mówić bez obaw.

Doskonalić się i trenować w mówieniu do ludzi, do grupy osób, do dużej publiczności.

Powiem Wam, że kiedy wygłaszałem w Klubie swoja pierwszą mowę Na środku sali, stojąc, nie mając się czego złapać ani podeprzeć to czułem się jak kawałek drewna, który usiłuje nie uciec z krzykiem. Miałem przygotowany tekst, ale wstydziłem się do niego za często zaglądać, żeby ludzie nie pomyśleli sobie o mnie źle. Patrzyłem w dół albo przed siebie w ścianę. Prawie żadnego kontaktu ze słuchaczami. Bałem się ośmieszenia i tego, co sobie o mnie pomyślą. Jak zostanie przyjęte to, o czym mówię.

A najgorsze były ręce. Moje ręce wydawały się poruszać niezależnie ode mnie i w sobie tylko znanym chaotycznym rytmie. Tak było na początku.

Pomimo, że czułem się strasznie sztywno wiedziałem, że wrócę tam za tydzień i znów będę mówił. Bo wtedy, tamtego dnia, kiedy pierwszy raz przemówiłem na środku sali poczułem, że czerpię z tego przyjemność. Z tego że mówię. Tak naprawdę pierwszy raz usłyszałem siebie.

Przychodzę do Klubu, żeby przezwyciężyć tremę i trenować mówienie. Chcę mówić tak, żeby cieszyły mnie słowa, które ze mnie wychodzą. Mój ton, barwa, siła głosu, także żeby moje gesty podkreślały to, co mówię.

Spełniło się.

Cieszę się z tego, że stoję tu przed Wami i po prostu opowiadam. Przychodzę do klubu, ponieważ udaną i dobrą mowę trzeba najpierw napisać. A pisanie jest dla mnie zarówno potrzebą jak i odreagowaniem, a najbardziej przyjemnością, bo uwielbiam pisać, tworzyć i budować zdania, z których powstaje dobrze skrojony tekst. Dobra historia.

I dlatego tam przychodzę. I dlatego uzależniłem się od Klubu. Bo Klub jest tym wszystkim, czego zabrakło mi sześć lat temu na zjeździe Amwaya.


CZEGO JA SIĘ NAUCZYŁEM W KLUBIE

Dziesiąte z kolei przemówienie w Klubie postanowiłem, że będzie krótkim podsumowaniem. Będąc w klubie przekonałem się, że publiczne przemawianie to wspaniała sprawa. Satysfakcja towarzyszyła mi i towarzyszy po każdym spotkaniu. Satysfakcja z tego, że jestem coraz lepszy w tym co robię. Że udaje mi się panować nad tremą, nad gestami i głosem. Po spotkaniu zyskiwałem i zyskuję ogromna energię, która pchała mnie dalej. Rozwijałem się i uczyłem. Rzeczy, które mnie przerażały okazały się być do przeskoczenia. Nie spodziewałem się, że w tak krótkim czasie odważę się na tak wiele.

Szukałem tego, co chciałbym tak naprawdę w życiu robić. Okazało się, że to właśnie pisanie tekstów i ich wygłaszanie sprawia mi tak wiele radości.

Okazało się, że chcę być zapraszany na seminaria, wykłady i odczyty i mówić o potędze pozytywnego myślenia o drogach osiągania sukcesu. I chcę dostawać za to mnóstwo pieniędzy. To jest to, co chcę robić w życiu.

Obserwowałem mówców, ich style mówienia, sposoby gestykulacji. Pomogło mi to i wiele się nauczyłem. Mam teraz dużo więcej wiary w swoje możliwości jako mówca.

W grudniu ubiegłego roku postawiłem sobie szereg celów do realizacji. Jednym z nich, bardzo ważnym było wygłoszenie mowy przed większą publicznością.

I oto udało się.

Bo byłem przekonany, że się uda, mocno w to wierzyłem i konsekwentnie dążyłem do celu. To naprawdę ekscytujące przeżycie, gdy spełniają się wasze marzenia. Właśnie niedawno 26 października.... Teatrze Muzycznym

Powiedziałem czego ja się w Klubie nauczyłem, teraz powiem:


CZEGO KAŻDY Z WAS MOŻE SIĘ W KLUBIE NAUCZYĆ.

Klub jest miejscem, do którego przychodzą Ci, którzy chcą coś zmienić w swoim życiu, ale nie wiedzą co. Spotkanie z innymi ludźmi, słuchanie ich życiowych dróg często powoduje że my też się otwieramy i w pewnym momencie odkrywamy tę rzecz, którą chcemy w sobie zmienić. Albo odkrywamy to czym chcemy się zająć w życiu. Tak było w moim przypadku.

Klub jest miejscem gdzie przychodzą też Ci, którzy mają wytyczony cel i potrzebują wsparcia grupy w jego osiągnięciu. Wiadomo, że publiczna deklaracja, że coś się zrobi bardzo mobilizuje i zobowiązuje. A spotkania w grupie niesamowicie człowieka napędzają.

To jest tak, że każdy z nas coś z Klubu bierze i coś daje w zamian. Staje się o coś bogatszy, ale i dzieli się swoim bogactwem. To powoduje, że wszyscy na tym zyskują.

Byłem świadkiem przychodzenia do klubu osób, których bardzo coś wewnętrznie bolało. Widziałem jak doznają oczyszczenia mówiąc o swoich głęboko skrywanych ranach. I jak to publiczne wystąpienie ich uzdrawiało i mogli zająć się swoją samorealizacją.

Widziałem jak ludzie przełamują lęk przed mówieniem, jak mówią na głos, co chcą tak naprawdę w życiu robić i zaczynają krok po kroku Dążyć do tego. To wspaniałe uczucie, jak ty sam możesz w pewnym momencie wyjść na środek i powiedzieć - chce robić to i to, odkryłem to parę dni temu albo: Zrobiłem to i to. Udało się. Naprawdę się udało!


JAK WYGLĄDA SPOTKANIE

Każde spotkanie przebiega wg ścisłego planu. Ten harmonogram spotkania w prawie niezmienionej postaci funkcjonuje od ponad dziesięciu lat i sprawdza się znakomicie. Dwugodzinne w zamierzeniu spotkanie trwa dokładnie dwie godziny.

Na każdym spotkaniu jest osoba pełniąca funkcję Mistrza Czasu. Jej obowiązkiem jest pilnowanie czasu przemawiania. Tak żeby lepsi mówcy nie zdominowali spotkania i nie zagłuszyli tych, którzy są nowi, albo dopiero uczą się przemawiać. Uczy to jednocześnie dyscypliny czasowej i precyzyjnego wysławiania się. Bo nie jest sztuką mówić długo. Sztuką jest w krótkim czasie zawrzeć maksimum treści.

Spotkanie rozpoczyna gospodarz, który otwiera spotkanie witając członków i gości klubu, prowadzi prezentacje uczestników. Gospodarz potwierdza obecność osób pełniących funkcje. Wreszcie przedstawia przewodniczącego któremu oddaje prowadzenie spotkania.

Rolą przewodniczącego jest czuwanie nad sprawnym przebiegiem całego spotkania. To bardzo odpowiedzialna funkcja. Przewodniczący musi umieć przez dwie godziny panować nad grupą ludzi. Przyznaję, że po takim doświadczeniu wychodziłem z Klubu z szumem w głowie. Głowa mi dosłownie dymiła.

W Klubie jest ćwiczenie zwane łańcuszkiem mówców. Każda osoba ma dokładnie półtorej minuty i ani sekundy więcej aby wypowiedzieć się na zadany temat. Utrudnienie polega na tym, że temat jest podawany na moment przed wystąpieniem. Przekonałem się jak trudno jest wyjść na środek sali i mówić o czymś do czego jestem kompletnie nieprzygotowany. Wspaniała okazja do trenowania refleksu i opanowania.

Można zgłosić się do wygłoszenia tzw. mowy programowej, czyli przygotowanej w domu mowy na wybrany przez siebie temat. Uwielbiam mowy programowe - wygłosiłem ich już koło dwudziestu. Mówiłem o ....

Mowa taka nie powinna trwać dłużej niż 5 minut. Dzięki temu ćwiczeniu można wyćwiczyć niemal wszystkie cechy przydatne w publicznych wystąpieniach. Panowanie nad tremą, kontakt ze słuchaczami, panowanie nad siłą głosu, gestami, postawą ciała. Jest to znakomity sprawdzian i trening dla wszystkich tych, którzy spodziewają się występować przed grupą. Nawet jeśli to ma być grupa znajomych osób. A jednocześnie jest to rewelacyjne ćwiczenia na przełamanie własnej nieśmiałości. Nieśmiałości, która często powstrzymuje nas od powiedzenia czegoś w obawie na reakcję innych.

Możemy pełnić na spotkaniu rozmaite funkcje.

Jest gospodarz, jest przewodniczący.

Jest Generalny Recenzent podsumowujący całe spotkanie.

Są mistrzowie - pozytywnego myślenia, poprawnej wymowy i mistrz czasu. Każda z tych funkcji wymaga przygotowania i ćwiczy inne umiejętności. Nie będę ich tutaj omawiał. Zapraszam za to na spotkania Klubu, gdzie można to wszystko obejrzeć na żywo.


TROCHĘ O TADEUSZU NIWIŃSKIM, CZYLI SKĄD WZIĄŁ SIĘ KLUB LUDZI SUKCESU.

Klub Ludzi Sukcesu nie powstał sam z siebie. Ktoś go stworzył. Ktoś musiał mieć pomysł, musiał to wszystko zorganizować i puścić w ruch. Tym człowiekiem był ponad dziesięć lat temu Tadeusz Niwiński, który postanowił zamienić wszechobecne w Polsce czarnowidztwo w pozytywne myślenie. Nie było łatwo, ale koniec końców powstał w Łodzi pierwszy Klub Ludzi Sukcesu, a pierwszym prezydentem tego klubu wybrany został Janusz Grabowski.

Tadeusz Niwiński, autor trzech książek - JA, TY i niedawno wydanej MY, pozostaje naszym duchowym nauczycielem i doradcą i co roku przyjeżdża do Polski, żeby organizować kursy i szkolenia, uczestniczyć w spotkaniach Klubu i patrzeć jak idee filozofii pozytywnego myślenia zataczają coraz szersze kręgi.


Kilka słów o KONSEKWENCJI

Nie jest łatwo przychodzić co tydzień do Klubu. Nie ukrywam, jest to trudne. Wymaga bardzo dużo konsekwencji i samodyscypliny. Ale owoce tej konsekwencji są wspaniałe i namacalne.

Zapraszam więc wszystkich tych, którzy mają lęk i obawy przed mówieniem. Mają kłopoty z precyzyjnym wyrażaniem swoich myśli. Boją się odezwać, bo coś ich powstrzymuje. Zapraszam wszystkich tych, którzy chcą przełamać własną nieśmiałość, bariery i niemożności. Nic tak nie pomaga jak publiczne przemawianie.

Zapraszam tych, którzy chcą coś zmienić w swoim życiu, ale nie wiedzą do końca co.

I tych, którzy wiedzą co chcą zmienić, ale nie wiedza jak.

Klub Ludzi Sukcesu jest, uwierzcie mi, czymś wspaniałym i wyjątkowym. Konsekwentne przychodzenie na spotkania potrafi spowodować, że to co teraz wydaje się Wam niemożliwe, za pół roku stanie się czymś naturalnym. Zdziwicie się jaki potencjał tkwi w człowieku i jaka siła i że wystarczy trochę pracy, konsekwencji i wiary, żeby obudzić w nas ludzi, którzy marzenia zamieniają w cele, a cele w rzeczywistość. Mam nadzieję, że spotkamy się na jednym ze spotkań klubowych, czy na następnym moim wykładzie.

Dziękuje bardzo za uwagę. Jeśli są jakieś pytania, sugestie, propozycje to jestem teraz do Waszej dyspozycji.

SUKCES PRZYCHODZI...UWIERZCIE MI.


TeTa > Polska > Kluby > Łódź > Warych  © Tadeusz Niwiński, Canada, 2003-01-27