Polska > Kluby > Łódź > Mowy > Warych 18 | System TeTa |
Chciałem na wstępie powiedzieć, że picie kawy jest to nałóg z którym nie walczę. Właściwie wszystko zaczęło się trzy lata temu, kiedy leżałem w jednym z łódzkich szpitali. Pamiętam jak kolega przyniósł mi słoiczek kawy rozpuszczalnej. Było to wybawienie, bo nuda panująca w szpitalu potrafiła zabić. Wcześniej kawę pijałem tylko w odwiedzinach i zawsze prosiłem żeby była słaba i z mlekiem. Nuda w szpitalu osiągała szczyt około 16-17ej. Robiłem sobie wtedy filiżankę mojej ulubionej kawy i świat stawał się jaśniejszy. Kawa bardzo pomogła mi przetrwać 9 długich dni w szpitalu. Kiedy mnie wypisali i wyszedłem na wolność byłem już z lekka uzależniony. Co któryś dzień około 16-17ej moje ręce ciążyły w kierunku ekspresu do kawy. Jakiś czas potem stwierdziłem, że Merido, którą pijałem, jest za słaba, za mało daje w łeb. Piłem kawę mocniejszą. Zacząłem pić kawę nie tylko po to żeby się pobudzić, ale z przyzwyczajenia. Wtedy to powstał krótki wiersz o życiu: Życie jest krótkie
Picie kawy traktuję teraz jako rytuał i oczywiście dobra kawa to kawa, która wchodzi w głowę i łagodnie dymi w głowie. Dobra dawka zaczyna działać powoli, trzyma długo, ale równo. Nie trzęsie człowiekiem, ale rozjaśnia obraz. Powoduje lekki stan euforii i przyspiesza czas. Dobra dawka jest skuteczna, ale trzeba wiedzieć, kiedy jest najlepszy moment jej wypicia. Można, tak jak ja - nawet o 22ej, ale zmęczenie musi być umiarkowane. Inaczej i tak zasypiam. Pamiętam, że był czas kiedy namiętnie grałem w szachy. Co mogę powiedzieć? Po kawie gra się zdecydowanie najlepiej. Czułem się jak maszyna, która ma bardzo mocny procesor. Gra sprawia radość. Człowiek zaskakuje samego siebie - ja na to wpadłem? Super". Jest to wulgarny sposób dopingu, ale co tam - warto pić kawę przed grą w szachy. Po kawie w głowie odżywają uśpione neurony. Przypominają się fakty, wiążą ze sobą i precyzyjnie wychodzą jako błyskotliwie opowiedziana historia. Piję kawę, kiedy jestem zadowolony, po to żeby być jeszcze bardziej zadowolonym. Piję kawę pod koniec dnia, żeby przedłużyć sobie dzień. Bo żal mi straconych godzin. Piję kawę, żeby napisać dobrą mowę programową. Piję kawę, bo wyostrza zmysły i chociaż mam lekkie pióro, to po kawie zdania same się piszą. Mojej miłości do kawy, odwzajemnionej oczywiście, dałem wyraz w wierszyku: Kawa za kawą i kawa
Trzeba jedynie uważać, żeby z kawą nie przesadzić, bo wtedy... ale skąd ja mam to wiedzieć - ja nigdy nie przesadziłem. Na zakończenie powiem, że kawa sama w sobie nie uzależnia, ale prowadzi do innych nałogów - znacznie groźniejszych dla zdrowia, a nawet życia - jak na przykład granie po nocach w gry komputerowe. Ale to już zupełnie inna historia.
|
TeTa > Polska > Kluby > Łódź > Mowy > Warych 18 | Tadeusz Niwiński, Canada, 2003-02-04 |