Polska > Kluby > Łódź > Mowy > Warych 15 | System TeTa |
Odezwały się ostatnio głosy, że mowy programowe wygłaszają wciąż te same osoby. Że inni za mało tych mów wygłaszają i że należy te osoby jakoś zmotywować. Inaczej mówiąc, należy co niektórych nakłonić do większej aktywności. .... wygłosiła nawet mowę na temat motywowania tych, którzy się nie udzielają dostatecznie. Niestety nie mogłem wysłuchać tego przemówienia, a byłem bardzo ciekawy je usłyszeć. Ale trudno - może dostanę tekst do ręki i będę mógł sobie przynajmniej przeczytać. Chciałem powiedzieć, że przymuszając nic nie osiągamy. Myślę, że przez ciągnięcie za usiory, tylko je pourywamy i nic więcej. Możemy oczywiście apelować, strofować, zawstydzać i naciskać. Ale po co? To my sami musimy odkryć jakie jest nasze miejsce w klubowej społeczności. Przychodzi taka chwila, kiedy każdy zadaje sobie pytanie co ja tu właściwie robię, po co tu przychodzę i co mi to daje i co chcę osiągnąć przez to przychodzenie. Pozwólmy więc (dajmy) ludziom pomyśleć i poczekajmy aż sami znajdą odpowiedzi na te pytania. A wtedy być może będziemy świadkami ciekawych zdarzeń i postępu. Dla mnie Klub jest miejscem, do którego każdy coś wnosi i coś zeń zabiera. To, że mamy odmienne cele i dążenia tylko nadaje kolorytu grupie. I tak jedni realizują się jako mówcy programowi. Innym bardziej odpowiada funkcja mistrza pozytywnego myślenia. Są Ci, którzy uwielbiają recenzować i Ci którzy najchętniej pełnią funkcję gospodarza czy przewodniczącego. Nie widzę powodu dla którego miałbym robić rzeczy których nie lubię. Ja myślę, że najlepiej wyjdziemy na tym jak sami będziemy robić to co należy. A wtedy przestanie nam przeszkadzać, że to my ciągle coś robimy a inni to nic. Bo to co robimy - robimy dla siebie. Zawsze przecież można coś zaproponować jeśli brakuje nam nowych twarzy na mównicy, czy partnerów do dyskusji. Zawsze możemy sami zacząć częściej wychodzić na środek. Usłyszałem tez ostatnio opinię, że jeśli ktoś nie ma nic do powiedzenia, nie powinien w ogóle mówić i zabierać nam czasu. Pozwolę nie zgodzić się z tym poglądem. Bo to mówienie o niczym może być ważne dla mówiącego jako ćwiczenie. Bo mówienia o niczym z sensem, bez przygotowania, bez konceptu przez pięć minut to najtrudniejsza rzecz. Uważam, że kto opanował umiejętność mówienia składnie i logicznie o pierdołach ten da radę każdej sytuacji, w której może się znaleźć mówca. Pozwólmy więc i na to. Nie stosujmy pressingu i nie róbmy ciśnienia.
Wszak nasz czas nie jest znowu aż tak cenny.
A nie musimy ciągle napełniać się mowami istotnymi i ważnymi.
|
TeTa > Polska > Kluby > Łódź > Mowy > Warych 15 | Tadeusz Niwiński, Canada, 2003-02-04 |