Polska > Kluby > Łódź > Mowy > Warych 10 | System TeTa |
To było bardzo fajne, jak przyszedłem do Klubu i wszyscy chwalili się nawzajem i było bardzo miło i przyjemnie. Recenzenci pozytywnie krytykowali przemowy, unikając negatywnych zwrotów. Co najwyżej na końcu padało stwierdzenie, co można by poprawić. Wszystko to z początku bardzo mi się podobało. Zachęcało do mówienia, pozwalało na oswojenie się z tremą, dodawało odwagi, a komplementy potrafiły zdziałać cuda. Co prawda komplementy potrafią działać cuda, ale gdy wszyscy są pozytywnie krytykowani to tak naprawdę krytyki nie ma.
Ja czułem, że przede wszystkim nie mówię tak jak bym chciał, żeby to wyglądało. Że dobrze nie jest.
Zapowiedzi i oklaski są naprawdę zachęcające, ale pozytywna krytyka zaczynała mnie drażnić. Zaczęło mnie drażnić, że się tylko chwalimy, chociaż całkiem na miejscu byłoby powiedzenie, że to i to było dobre, ale coś tam i coś tam jest nie do przyjęcia. Zaczęło mnie męczyć, że wszyscy jesteśmy tak samo dobrymi mówcami. Chociaż wcale tak nie było. Nie czuję się dobrym mówcą - ale do tego dążę. Żeby nim być potrzeba krytyki konstruktywnej, nie pozytywnej, nie głaskanej. Aż tu nagle, któregoś dnia, na kolejnym spotkaniu, Bogdan domaga się dla siebie prawdziwej krytyki - takiej, co kto myśli, a nie krytyki głaskanej. Pokażmy jacy jesteśmy niedoskonali, czego nam brakuje, gdzie popełniamy błędy, jak nas naprawdę odbierają inni. I oto spotkanie zmienia się nie do poznania - padają mocniejsze słowa, ale słowa prawdziwe. Słychać krytykę nie zawsze miłą dla ucha, ale coś wnoszącą. To, że wygłosiłem tego dnia mowę. To, że zebrałem tego dnia dobre recenzje było dla mnie prawdziwym komplementem. Dowiedziałem się jaki poczyniłem postęp, co robię dobrze, a ile czeka mnie jeszcze pracy i nad czym. Mam nadzieję, że częściej będę mógł uczestniczyć w tak rozwijających spotkaniach Klubu i niejedno jeszcze usłyszę.
Niejedną krytykę usłyszę i niejedna głowa spadnie.
|
TeTa > Polska > Kluby > Łódź > Mowy > Warych 10 | Tadeusz Niwiński, Canada, 2003-02-04 |