Po kolejnym pobycie Tadeusza w Polsce, w 1993 roku, czwartym Prezydentem w historii Klubu został wybrany Piotr Szewczyk. Młody, przystojny, energiczny i pełen entuzjazmu do świata, który zaczął właśnie odkrywać. Zamiłowany karateka, podchodził do nauk Tadeusza trochę od strony filozofii Wschodu. Chłopak bardzo chłonny, wszystko czyta i ... wszystko przyjmuje. "Potęga optymizmu" - to jego życiowy przewodnik. Z pobytu w wojsku wyniósł łatwość - a ja bym powiedział, że skłonność - do wydawania poleceń i dyrygowania ludźmi. Jest to duża umiejętność. Klub szedł do przodu dzięki dobrej organizacji pracy, a on sam mógł zająć się sprawami, nazwijmy to, ideologicznymi. Oto co różni członkowie Klubu powiedzieli mi o Piotrku:
Ania: Nie ma nic takiego, co w okresie, kiedy on był Prezydentem, rzucałoby się w oczy. Coś takiego spektakularnego, jak za czasów Mariolki - na przykład wystąpienia w radio. Niczym takim nie zaznaczył swojej prezydentury, żadnym wystąpieniem na zewnątrz. Nie mniej jednak to, że on został prezydentem było ludziom potrzebne, dla niego zresztą też. Ja osobiście postrzegam Piotrka, jako człowieka o głębokim wnętrzu. Potrafi mówić o swojej osobowości, o swoich odczuciach, o pracy nad sobą. Wydaje mi się, że ludzi to bardzo przyciągało.
Ja: Czy nie uważasz, że on nam bardzo dużo przekazywał tej swojej umiejętności, był bardzo aktywny w przekazywaniu swojej energii?
A: Właśnie, osoby, które były zainteresowane pracą nad sobą, mogły brać Piotrka jako wzór.
Ja: To bardzo ważna rola Prezydenta. Przekazać wartości inne niż materialne, lokalowe itp.
A: I jemu to się właśnie udało. Dlatego, że takie zadanie sobie wyznaczył, żeby popracować nad potencjałem duchowym Klubu.
Ja: Co sądzisz o Piotrku jako koledze?
A: Bardzo fajny. Jest koleżeński. Lubię go bardzo. Cenię sobie u niego poczucie humoru, lubię, gdy się śmieje. Ten śmiech jest taki charakterystyczny. Jak zacznie się śmiać, muszą się śmiać wszyscy. Takie to zaraźliwe.
Ja: A co sądzisz o nim jako o członku Klubu Ludzi Sukcesu? Kiedy nie jest już Prezydentem, jaką odgrywa rolę?
A: Oj, chyba szczególną, dlatego, że on we wszystkich wystąpieniach w ramach spotkań klubowych, zawsze stara się przekazać wiedzę i własne doświadczenia związane z rozwojem swojej osobowości. Czy to w temacie dnia, czy w sukcesie na co dzień, czy w łańcuszku mówców, wszędzie usiłuje połączyć temat ze swoim wnętrzem. Jego wypowiedzi są naprawdę głębokie, przemyślane. Widać, że związane z pracą nad sobą.
Ja: Jak długo znasz Piotrka?
A: Znam go od momentu przyjścia do Klubu, we wrześniu 92.
Ja: Wiesz ile on ma lat?
A: Wiem. No, z dokładnością do jednego roku. A po co ci ta informacja?
Ja: Interesuje mnie, co o nim wiesz poza tym, że jest członkiem Klubu Ludzi Sukcesu. A wiesz, jaki ma zawód?
A: Wiem.
Ja: I wykonuje zawód wyuczony?
A: Tak, i muszę dodać, że on teraz się szkoli, podnosi swoje kwalifikacje. Niedawno się chwalił, że ukończył kursy w swoim zawodzie. On jest elektromonterem.
Ja: Czy chcesz coś jeszcze dodać o Piotrku? Takie ostatnie zdanie?
A: Lubię go!
* * *
Majka: Piotrek dużo obiecywał, ale niewiele zrobił. Takie jest moje zdanie.
Ja: Dawno znasz Piotrka?
M: Od kiedy pojawił się w Klubie.
Ja: Jak go odbierasz jako kolegę?
M: Pozytywnie.
Ja: No, właśnie, może jednak można powiedzieć coś pozytywnego o nim jako o Prezydencie?
M: Muszę sobie przypomnieć. Wiem, że dużo robiła Mariolka... A jak ty go odebrałeś?
Ja: Na początku miałem takie same odczucia jak ty, ale po głębokim zastanowieniu sądzę jednak, że Piotr odegrał szczególną rolę. Nadał większy ładunek intelektualny tej prezydenturze. Może nie zrobił żadnych spektakularnych gestów, ale na pewno rozwinął samokształcenie, pogłębianie wiedzy. Jego mowy zmuszały do zastanowienia się nad sobą.
M: Właśnie, ja też widzę, że on się bardzo rozwinął, dużo książek czyta, potrafi przekazać swoją wiedzę. Ma taki sposób wymowy, mówi wyraźnie, dobitnie, przekonująco. Lubię go słuchać.
Ja: Przekazuje nam swoją dobrą energię, tak jakby jej nadmiar go rozsadzał.
M: On trochę za dużo mówi. Ale dzisiaj, jako Mistrz Pozytywnego Myślenia, wymienił wszystkie osoby, które się wypowiadały i u każdej potrafił znaleźć coś pozytywnego.
Ja: Trochę wyręczał Generalnego Recenzenta...
M: Pamiętam, że to on przywiązywał taką wagę do czytania książek. On się dzięki nim rozwijał. Sama mu kilka książek podsunęłam, on je przeczytał, a potem polecał innym. To on rzucił hasło, żeby czytać jak najwięcej książek i stworzyć klubową bibliotekę.
Ja: W czasie kadencji Piotrka znacznie też wzrosła frekwencja w Klubie. Klub zaczął się bardziej integrować. I ta cecha już się utrwaliła.
M: Na pewno moje wrażenie było takie, że Piotrek dużo gada, a mało robi, ale jest tak, jak ty mówisz. Z tego gadania dużo dobrego wynikało. To gadanie mobilizowało ludzi. Tak też widzę pozytywną stronę jego prezydentury. Uważam, że jak mało kto potrafi z każdej wypowiedzi wyciągnąć konstruktywne i pozytywne wnioski. On intensywnie szuka właściwych treści. Żeby je znaleźć trzeba uważnie słuchać, a on jest dobrym słuchaczem. Przekazuje swoje myśli w sposób dobitny, pewnym siebie tonem. Jego nie sposób nie słuchać. Analizuje swoją wiedzę, a jest na nią bardzo chłonny. To widać. Potem potrafi ją nam przekazać, bo ma dar przekonywania. W sumie jednak bardzo pozytywnie oceniam ten okres w Klubie.
* * *
Jola: Przybyłam do Klubu gdzieś w połowie września, kiedy Piotr zaczynał swoje rządy.
Ja: Co byś powiedziała o tym okresie?
Jola: Dla mnie był jednym z członków Klubu. Znam Piotra również od strony towarzyskiej i on wtedy przeżywał taki okres "nawiedzenia", natomiast w Klubie, gdyby to nie było nagłośnione, nie wiedziałabym, że on jest Prezydentem.
Ja: Mnie się wydaje, że on nawet zbyt autorytarnie rządził tym Klubem. Sam decydował o wielu rzeczach. Był też wyraźnym liderem w sensie intelektualnym.
Jola: Właśnie o tym mówię, to był taki jego okres "nawiedzenia". Jego dzisiejsza mowa była taka właśnie: głęboka i górnolotna... Jeśli chodzi o stronę organizacyjną, ze słyszenia wiem, że wykazały się raczej Bożenka i Mariolka - wyjście na zewnątrz itd.
Ja: Możesz o tym nie wiedzieć, bo przyszłaś do Klubu później, ale pod względem intelektualnym Klub szedł jakby na jałowym biegu i dopiero za czasów Piotra osiągnął nieco wyższy stopień rozwoju mentalnego.
Jola: W sensie naprowadzenia na odpowiednie myślenie, z naciskiem na myślenie pozytywne, to tak: Piotr odegrał bardzo dużą rolę. Podkreślał rolę i znaczenie stawiania sobie celów i ich realizacji. Także sens pracy nad sobą jest nadal dla Piotra bardzo ważną sprawą.
Ja: Czy wiesz ile Piotr ma lat?
Jola: Wiem, 26.
Ja: Młody chłopak. Kim on jest z zawodu?
Jola: On jest po technikum energetycznym.
Ja: Pracuje w swoim zawodzie?
Jola: Tak, pracuje w elektrowni, zgodnie z kierunkiem wykształcenia i lubi to, co robi.
Ja: Co jeszcze możesz o nim powiedzieć?
Jola: Jest mocny w osiąganiu celów. Jak coś sobie zaplanuje, to osiągnie. Natomiast w sposobie bycia bywa arogancki.
Ja: Jak każdy mocny człowiek.
Jola: Tak, jak każdy mocny człowiek... Dużo czyta, z tym, że jest ukierunkowany wyraźnie na pracę nad swoim JA. Wie, co może osiągnąć dzięki sobie. W ogóle to chyba wyłącznie liczy na siebie i on to nam przekazuje w czasie swoich wypowiedzi. Poza tym on bardzo wierzy, że gdy coś zaplanuje, to osiągnie. Tę wiarę w siebie wyniósł z książek.
Ja: Czyli jest silną osobowością, która potrafi poprowadzić taką grupę jak nasza i przekazać jej wiele pozytywnych cech. On ma jedną z umiejętności, której na przykład ja, nie posiadam: potrafi kierować ludźmi.
Jola: Bo on potrafi narzucać swoją wolę. Nawet, jeżeli się z nim nie zgadzasz, to ulegasz, bo nie chce ci się dyskutować...
* * *
O następną rozmowę poprosiłem Leszka, jednego z najstarszych stażem członków Klubu i bodajże najaktywniejszego uczestnika naszych spotkań.
Leszek:Uważam, że nie zupełnie wywiązał się z obietnic składanych w kampanii wyborczej. On w Klubie bardzo fajnie działał, było go widać i słychać, bo był na świeczniku, ale jako taki, nie zrealizował tych celów dla Klubu, które wyznaczył. On przecież pociągnął ten wątek, że Klub będzie bardziej eksponowany na zewnątrz. Zapowiadał kontynuowanie taktyki, którą zapoczątkowała Mariola. Tego działania nie było. Zapowiadał też rozbudowanie Klubu, że będzie otwarty dla wszystkich, bardziej dostępny dla innych.
Ja: Czy wiesz, że za czasów Piotrka znacznie się podniosła frekwencja w Klubie?
L: Tak, faktycznie, podniosła się frekwencja, ale weź pod uwagę, że Klub zaczął lepiej prosperować, gdyż wyszła właśnie książka Tadeusza "JA" i wielu ludzi zjawiło się po przeczytaniu książki, więc to raczej nie była zasługa prezydentury Piotra.
Ja: Ale coś jednak zrealizował?
L: Uważam, że zatrzymał dużo ludzi. Faktem jest, że podchodził do tego tak wspaniale, że potrafił ideą Klubu zarazić ludzi, którzy tutaj przyszli. Potrafił to tak sprzedać, że on tych ludzi zaintrygował tym co się w Klubie dzieje.
Ja: Ja odnoszę wrażenie, że Piotr podniósł poziom intelektualny naszych spotkań. On wiele w tym czasie czytał i inspirował nas do tego. Odkrywał tę wielką tajemnicę, która przed nim jeszcze stoi i dzielił się tym z nami.
L: Tak, dużo mówił o własnych doświadczeniach, wiele podpierał się literaturą, polecał książkę, którą właśnie przeczytał. To bardzo przyciąga ludzi, jest wtedy bardziej wiarygodne.
Ja: Jest to kapitalna rola prezydenta. Kto wie, czy nie najważniejsza. Ma też talent organizacyjny. Scedował na innych sprawy administracyjne, a sam zajął się potencjałem intelektualnym. Ja tak nie potrafiłem, ja to wszystko sam robiłem. On na wstępie palcem pokazał: - ty zrobisz to, ty sprawdzasz obecność, ty zakupy, a tamten jeszcze co innego. To jest duża umiejętność przy prowadzeniu takiego organizmu, jakim jest Klub i tego też możemy się od niego uczyć. On potrafił rozdzielać role.
L: Jak teraz to mówisz, to sobie uświadamiam, że tak rzeczywiście było. Myśmy się cieszyli takim jałowym "ble, ble", a on jednak zmusił nas do ambitniejszego działania. On wtedy był bardzo pod wpływem Potęgi optymizmu McGinnis'a i przekazał nam swoją fascynację tą książką.
Ja: Znasz go dobrze jako kolegę?
L: Znam go tylko ze spotkań klubowych albo ze wspólnych imprez. Jako człowiek jest dla mnie jeszcze poszukiwaczem i entuzjastą. Z mojego punktu widzenia, sądzę, że za bardzo podkreślał swoją rolę w Klubie. Ale to już mu przechodzi. Wychodził tutaj jego brak tolerancji, znacznie częściej krytykował niż należało. To był tylko taki okres, widocznie tak musiało być i już mu to przeszło.
Ja: Wiesz ile on ma lat?
L: Nie wiem. Jak się zdążyłem zorientować, to rocznik między 65 a 70. Nie wiem dokładnie, ale po co ci to?
Ja: Ja chcę się zorientować, co my właściwie o sobie wiemy. Jesteś prawie jego rówieśnikiem, ale nie wiesz, ile ma lat. Widocznie, nie jest to takie istotne. Ma 26 lat. Wiesz jaki ma zawód?
L: Zawodowo jest związany z energetyką i elektryką, pracuje w zakładzie energetycznym. Czy na stanowisku kierowniczym, tego nie wiem, ale wygląda, że na samodzielnym stanowisku. Czy to tak bardzo ważne?
Ja: Każdemu zadawałem to pytanie. Potwierdzam tym swoją tezę, że takie rzeczy, jak wiek, wykształcenie, zawód czy wygląd zewnętrzny, nie są brane pod uwagę w akceptacji wzajemnej. To są cechy drugo-, a nawet trzeciorzędne. Istnieją środowiska, gdzie jest to bardzo ważne. Bywa, że nawet brzmienie nazwiska może być dobrze lub źle odbierane. Cieszę się, że u nas liczy się przede wszystkim człowiek i jego charakter. Człowiek jako człowiek, inne rzeczy są nieważne. Wy mnie tolerujecie i akceptujecie, mimo że jestem dużo starszy - w wieku waszych rodziców. Wam to zupełnie nie przeszkadza i nie czuję żadnego wyalienowania z tego powodu. Nie występują u nas żadne podziały wiekowe, ani żadne inne. Na początku mnie to nawet dziwiło. Teraz wyraźnie czuję się zaakceptowany.
L: Każdy człowiek ma tendencje do szufladkowania i nie obraź się, ale gdy dowiedziałem się, że jesteś architektem wnętrz, też wsadziłem cię do odpowiedniej szuflady i rozmawiając z tobą, nigdy o tym nie zapominam. W tym Klubie uczę się nie interesować kim człowiek jest z zawodu, ile ma lat itd. To w pewnym sensie przeszkadza. Chcę jeszcze coś powiedzieć o Piotrze: świetnie się porusza. To jest coś, co ja podziwiam u ludzi i czego im zazdroszczę. Zauważ w tańcu. Jest to coś wspaniałego. Może to, że jest karateką. Daje mu to panowanie nad ciałem.
Ja: Właśnie. Co wiesz o jego karate?
L: Wiem, że kiedyś ćwiczył karate, zresztą widać to po jego sylwetce, poruszaniu się, dynamice gestu, uplastycznionej jego figurze, ale dotarło do mnie, że ostatnio jakby odsunął się od tego. Szkoda byłoby.