Polska > Filmy > Trois couleurs: Bleu | System TeTa |
Trois couleurs: Bleu (1993) |
Trzy kolory: Niebieski Pierwszy z trylogii "Trzech kolorów", który wywarł na mnie największe wrażenie. Z założenia te trzy francuskie kolory to: Wolność, Równość, i Braterstwo. Ten symbolizuje Wolność. Piękna muzyka, która jest w interesujący sposób wprowadzana i po prostu nie można jej nie zauważyć. Można powiedzieć, że muzyka jest bohaterem tego filmu. Skrypt według Agnieszki Holland i Sławomira Idziaka. Sławny kompozytor, który ma wyprodukować na zjednoczenie Europy utwór symbolizujący jedność, ginie w wypadku samochodowym. Jego żona, Julia (Juliette Binoche), traci męża i jedyną córkę w tym wypadku, sama usiłuje popełnić samobójstwo, a potem ucieka od życia, skutecznie ukrywając się przed wszystkimi znajomymi. Zakochany w niej znajomy kompozytor, Olivier (Benoît Régent), odszukuje ją jednak po jakimś czasie. Julia dowiaduje się, że mąż miał kochankę, prawniczkę, która jest aktualnie w ciąży z synem jej zmarłego męża. Pogłoski, że to Julia komponowała muzykę męża okazują się prawdziwe. Sprowokowana przez Oliviera, Julia nagle budzi się do życia, jak ze snu i pomaga Olivierowi dokończyć utwór męża komponowany na zjednoczenie Europy. Julia wraca do życia i swojego powołania. Wolność nie polega na ucieczce od swoich możliwości. Wolność to odpowiedzialość, aby żyć i nie zmarnować swoich unikalnych zdolności. Nie będę wydziwiał, że filmy Kieślowskiego są pełne poszukiwania czegoś tajemniczego, co nie istnieje, ale jednak jest -- bo wiadomo, że takie one są. Tutaj też panuje atmosfera niewyjaśnionych zbiegów okolicznoci, tylko dzięki którym możliwe jest to co się dzieje. Jest też kilka symbolicznych powiązań z pozostałymi filmami z "Trzech kolorów". To właściwie trzy niezależne historie, a jednak są w nich dziwnie ze sobą poplątane losy postaci, które pojawiają się, czasem tylko na chwilę, żeby poetycznie połączyć te filmy ze sobą. Tadeusz Niwiński, 2005-01-29 |
TeTa > Polska > Filmy > Trois couleurs: Bleu | © Tadeusz Niwiński, Canada, 2006-01-22 |