Każdemu się może zdarzyć
8/10 ( IMDb: 6.1/10)

Policjant (Nicolas Cage), dusza człowiek, nie ma na napiwek dla (bardzo biednej i pokrzywdzonej przez życie i męża cwaniaka) kelnerki (Bridget Fonda). Policjant chce kelnerce dać bilet totolotka (o którego kupienie prosiła go żona), kelenrka nie chce przyjąć, więc on obiecuje jej połowę wygranej -- jeśli wygra. Tia... Oczywiście wygrywa!

Wygrana to cztery miliony dolarów. On oczywiście przyznaje się kelnerce do wygranej, historia staje się sławna, telewizja, zachłanna żona żąda rozwodu. On się wyprowadza do hotelu i akurat w tym samym hotelu w sąsiednim pokoju zamieszkała przed chwilą ta kelnerka. Oboje włożyli białe hotelowe szlafroki (które można też sobie kupić na własność)...

Żona w sądzie wygrywa sprawę o pieniądze i dostaje całe cztery miliony, a kelnerka z policjantem znowu są biedni. Wszystko jednak dobrze się kończy, bo sprawiedliwości (i miłości) musi stać się za dość. To się podobno nazywa "romantyczna komedia". Każdemu się przecież w końcu może zdarzyć, że wygra w totolotka cztery miliony, nie?

Fonda i Cage dobrze grają i w ogóle jest sympatycznie i wzruszająco, na dodatek akcja wartko się toczy, więc jednak daję aż 8/10, bo mimo, że to bzdura, to z przyjemnością się ogląda.