Dzień świra
9/10 ( IMDb: 8.3/10)

Doskonała ilustracja "postawy roszczeniowej". Nauczyciel, Adam Miauczyński (Marek Kondrat), ma pretensje do całego świata. Narzeka, że za mało zarabia, w stylu: "po co ja się męczyłem i te studia kończyłem". Rozwiedziony, ma prawie dorosłego syna, z którym też nie bardzo umie sobie radzić. Marzy o romantycznej miłości, ale nie ma najmniejszego pojęcia, jakie działania do tego prowadzą. Na dodatek jest nauczycielem i swoją ignorancją zaraża następne pokolenie.

Miauczyński doskonale oddaje probem wielu ludzi w Polsce, którzy cierpią na poważne zamieszanie przekonań. Z jednej strony wychowani w atmosferze szacunku dla nauki i racjonalnego podejścia do świata, a z drugiej strony wiara w cuda i magiczne rozwiązania, przeplatają się ze sobą, a wszystko razem -- jak cementem -- spojone jest nienawiścią do siebie i brakiem samoakceptacji.

Doskonała okazja przyjrzenia się, jak ludzie myślą i postępują w tej chwili w Polsce. Również okazja odkrycia, że nie ma odwrotu od przeobrażeń intelektualnych, które nieuchronnie prowadzą do lepszego zrozumienia rzczywistości. Ucieczką przed zrozumieniem siebie i świata może być ślepe oddanie panującej religii, które może dać autentyczne ukojenie. Wielu ludzi, paradoksalnie, woli takie znieczulenie rozumu niż brutalną rzeczywistość, która ich otacza i której nie potrafią zrozumieć.

Od zrozumienia nie ma odwrotu. Dlatego bardzo polecam ten film i refleksje jakie się nasuwają po jego obejrzeniu. Ta komedia zmusza do myślenia (oczywiście najpierw trzeba chcieć otworzyć oczy). Dałbym 10/10 gdyby nie to, że trochę brakuje płynności w połączeniu poszczególnych scen. Sporo zabawnych oraz smutnie ironicznych sytuacji.

Historia rodziny Miauczyńskich ma swoje korzenie w poprzednich filmach Marka Koterskiego: w "Nic smiesznego" (1995) Adama Miauczyńskiego gra Cezary Pazura, w "Domu wariatów" (1984) Adasia Miauczyńskiego gra też Marek Kondrat (żadnego z tych filmów jeszcze nie widziałem, ale od czego jest IMDb :-)).