Z takim właśnie przekonaniem wróciłam do domu po jednym z warsztatów w których uczestniczyłam. "Cała piłka", jednakowa okrągła na całym świecie, dobra dla wszystkich, dzieci i dorosłych, służąca do zabawy i dająca możliwość bycia mistrzem świata.
Każdy z nas jak się urodzi jest taką piłką, śliczną, pełną z nieograniczonymi możliwościami. Mamy swoje zasoby, rodzimy się na różnych kontynentach, w różnych rodzinach, z różnymi możliwościami intelektualnymi i finansowymi, ale wszyscy mamy możliwość wygrać swoje życie.
Ale niektóre piłki w trakcie życia zmieniają się. Z niektórych tylko czasowo uchodzi powietrze i je dość łatwo i szybko można ponownie przystosować do życia, wystarczy uzupełnić ten jeden brakujący element, by chwilowa niedyspozycja ustąpiła.
Prowadząca na zajęciach pokazała pół rozcietęj piłki, to był fatalny widok. Niektórzy w życiu sami oddaja swoje pół piłki, wskutek nazbieranych przekonań czują się mniej wartościowi, niepełni, gorsi. Rzeczywiście takie pół piłki nie może wygrać meczu, ani posłużyć zabawie. Ci ludzie zakomleksieni, niedowartościowani, chcąc przekonać świat, że są wartościowi, rzucają sobie coraz to nowe wyzwania, zdobywają nowe kwalifikacje, nowe umiejętności i tylko na krótką chwilę czują, że są ok, by po chwili znów nie czuć się kompletnym człowiekiem.
A to przecież nie nasze zgromadzone dyplomy świadczą o tym, że każdy z nas jest tak samo ważny i cenny i nie musi udawadniać nikomu, a przede wszystkim sobie,że ma prawo do życia.
Jeżeli mamy sytuację katastrofy, wypadku, ludzie są ratowani wszyscy, każdy jest jednakowo ważny. Nie określa go kolor skóry, jakość garnturu, czy ilość dyplomów, każdy jest piękną okrągłą piłką, która najlepiej nam służy jak jest cała.
Ja w chwilach zwątpienia często przypominam sobię to porównanie i wiem, że chcę już zawsze być całą piłką, by wygrać swoje życie.